Podobnie jak ogromne rzesze Polaków jestem miłośnikiem kina i chętnie oglądam dobre filmy. Niestety coraz częściej mam wrażenie, że obejrzałam już wszystko, co było do obejrzenia. Wszystkie nowe produkcje wchodzącą w ostatnich latach do kin niestety nie spełniają moich oczekiwań. Każdy z nas lubi czasem zrelaksować się przy łatwym, lekkim i przyjemnym kinie akcji czy komedii romantycznej, ale ja nie tego oczekuję od filmu. Dla mnie film jest wart obejrzenia wtedy, gdy przykuwa uwagę nietuzinkowymi postaciami, posiada wątki psychologiczne, ciekawy klimat, wszystko w nim okazuje się inne niż się wydaje, a zakończenie kompletnie zaskakuje, a nawet szokuje! Wszystkie te cechy posiadają oczywiście filmy i thrillery psychologiczne, jednak nie wszystkie oczywiście.
Najbardziej szokujące dla mnie ze względu na nieprzewidywalne zakończenie były takie filmy jak „Lęk pierwotny” z rewelacyjna rolą Edwarda Nortona, „Wyspa Tajemnic” z Leonardo DiCaprio i „Piękny umysł” z Russellem Crowe (choć nie jest to thriller). Twórcy tych filmów potrafili przekonać widza do tego, że to, co ogląda jest obiektywną prawdą. Niestety to przekonanie pod koniec filmu obraca się w pył. Już nie wiadomo co jest naprawdę, a co nie. Okazuje się, że widzimy świat oczami kogoś innego (co jest dla nas szokiem) lub nie potrafimy dostrzec prawdy i dajemy się wciągnąć w jakąś psychologiczną łamigłówkę. Tego typu filmy wymagają myślenia i bieżącej analizy – nie są sposobem na relaks. Trudno się przy nich odprężyć.
Oczywiście klasykiem wśród thrillerów i filmów psychologicznych jest „Milczenie owiec” i jego kontynuacje z niezrównanym Anthonym Hopkinsem w roli Hannibala Lectera. Niewątpliwie stworzył on postać kultową, przykuwającą uwagę, wręcz hipnotyzującą. Postać, która niezrównany geniusz łączy z psychopatycznymi i krwawymi upodobaniami, a wszystko to jest okraszone spokojnym, wręcz niepokojącym sposobem bycia, wdziękiem osobistym i czarem. Chyba żaden aktor w historii kina nie pokazał tak wiele wyrazem twarzy i spojrzeniem, co Hopkins, wcielając się w rolę Lectera. Bardzo wciągającym i zaskakującym thrillerem psychologicznym (choć z elementami horroru) jest również „Szósty zmysł”. To kultowy, trzymający w napięciu film, którego zakończenie również jest trudne do przewidzenia, jednak brakuje mu pewnego magnetyzmu i zbyt dużo w nim elementów nadprzyrodzonych, co nie do końca może się podobać. Dla mnie jest to film na raz, ponieważ robi wrażenie tylko wtedy, gdy ogląda go się po raz pierwszy. Brakuje mu pewnego magnetyzmu, który sprawia, że z przyjemnością wracamy do filmu, być może główni bohaterowie nie są aż tak złożeni i tajemniczy, a może zabrakło nieco kunsztu aktorskiego, żeby stworzyć naprawdę przekonującą i skomplikowaną postać.
Niestety współcześni twórcy filmów wolą stawiać na popisy kaskaderów i efekty specjalne niż na analizę zawiłości ludzkiej psychiki, co sprawia, że potrzeby wielu widzów prawdopodobnie nie zostaną zaspokojone.